Nie bez powodu, właśnie do
Ameryki przez lata emigrowały kolejne pokolenia Europejczyków. Niegdyś był to kraj
nowych możliwości, wolności i szacunku, w którym każdy przyjezdny witany był
podniesioną dłonią Statuy Wolności. To z nim wiązała się obietnica dostatku i
określonego miejsca w społeczeństwie, amerykański sen, sukces oferowany
każdemu, kto wyciągnie po niego rękę. Dziś, z pewnością nie tylko według mnie,
państwo zupełnie inne, oddalone od dawnych ideałów, podzielone, rozbite przez
nieszczęścia drugiej połowy XX wieku. Sny zmieniły się w koszmary, a sukcesy w
ludzkie dramaty. Upadek z piedestału, odarcie z marzeń i obraz postępującej
destrukcji społeczeństwa przedstawia w swojej nagrodzonej Pulitzerem książce
Philip Roth i tym sposobem zdecydowanie dotyka czytelnika.
Seymour „Szwed” Levov, w młodości
popularny i utalentowany sportowiec, dorasta i włącza się w prowadzenie
rodzinnej fabryki rękawiczek. Bierze ślub z piękną Dawn, byłą miss New Jersey, zakłada
rodzinę, zostaje ojcem wspaniałej Merry. Jego życie toczy się spokojnie,
dostatnio i idyllicznie. Przykładny obywatel, syn, mąż, ojciec, dążący do
zadowolenia każdego. Seymour nie reaguje, gdy jego nastoletnia córka przechodzi
okres buntu, nie protestuje, gdy dziewczyna głośno i burzliwie wyraża sprzeciw
wobec wojnie wietnamskiej i obojętności społeczeństwa. Aż do dnia, gdy w jego
sielankowe życie wkracza tragedia. Merry, kierowana chęcią politycznej
demonstracji dokonuje zamachu bombowego na miejscowy sklep, a w wybuchu śmierć
ponosi jeden z mieszkańców. Seymour budzi się z amerykańskiego snu i próbuje
odnaleźć normalność we własnym świecie, w którym wszystko wywróciło się do góry
nogami.
W historii występuje dwóch
narratorów. Jeden wszechwiedzący, relacjonujący z boku losy Szweda, drugi
pierwszoosobowy w postaci Natana Zuckermana, dawnego znajomego, z którym Szwed
spotyka się po latach, gdy ten jest już sławnym pisarzem. To właśnie ten,
praktycznie obcy, obecny w życiu Seymoura w zasadzie przypadkiem mężczyzna wprowadza
nas w jego historię. Autor zastosował w książce bardzo ciekawy zabieg artystyczny,
bowiem wszystko co czytamy o losach rodziny Levov, jest albo relacją Natana,
albo opowieścią przedstawioną jako jego wizję wydarzeń. Przypomina to rosyjską
matrioszkę, historia ukryta jest w historii. Opowieść, która jest jedynie
wyobrażeniem tego, jak mogło być naprawdę. Ale czy nie spotykamy się z tym na co
dzień w naszym życiu? Czy nie postrzegamy innych ludzi, ich decyzji i zachowania
przez pryzmat nas samych, naszych własnych przemyśleń? Nie możemy przecież
wiedzieć co dzieje się w umyśle i sercu drugiego człowieka. Jest tylko garstka
ludzi, którzy znajdują się w naszym kręgu zaufania i których znamy tak dobrze,
że możemy wiedzieć jacy są, a nasze wyobrażenie o nich jest bardzo zbliżone do
prawdy.
Z powodu wielowarstwowości i
niechronologicznego przedstawienia losów postaci, z początku książka wydała mi
się pretensjonalna. Bohaterowie byli dla mnie ludźmi małostkowymi, a ich
problemy z poszukiwaniem własnego miejsca wręcz pseudoegzystencjalne. Na myśl
wciąż przychodził mi serial Mad Men i Don Draper, który wciąż nie mógł znaleźć
szczęścia, pomimo sukcesu, pięknej rodziny i ogromnych możliwości, które
roztaczał przed nim świat. Jak przekonałam się w miarę lektury kolejnych
rozdziałów, książka mówi jednak o czymś innym. To opowieść o złamanym
człowieku, który pomimo usilnych starań przekonał się, że nie ma wpływu na
życie swoje i bliskich. Mężczyzna poszukuje spokoju, ratunku po tragedii, która
wkroczyła w jego poukładany świat. Ale nie może go odnaleźć. Poszukuje
odpowiedzi na pytanie co doprowadziło do tego koszmaru. Dlaczego jego ukochana,
bystra córka postanowiła jawnie wypowiedzieć wojnę Ameryce i znienawidzić
własnych rodziców. Bomba, podłożona przez Merry, nie wysadziła jedynie sklepu,
ale doprowadziła do rozpadu rodziny i destrukcji Seymoura. Zmieniają się
realia, w których żyje, zmienia się społeczeństwo, dokonuje się rewolucja
obyczajowa, a postęp gna jak szalony. Nowe życie mężczyzna musi stworzyć w
nowej Ameryce, która zupełnie nie przypomina już ukochanego przez trzy
pokolenia rodziny Levov, zapamiętanego z dzieciństwa raju.
„Amerykańska sielanka” napisana
została w 1997 roku, a społeczeństwo Amerykańskie z pewnością zdążyło się od
tego czasu przeobrazić. Jednak diagnozy Rotha i wnioski, które można z nich
wyciągnąć wciąż są aktualne. To ambitna, napisana w niepowtarzalnym stylu,
bezkompromisowa powieść. Nie jest idealna, wiele fragmentów, wątków lub zdań
może w niej irytować. Nie szkodzi. Zdecydowanie warto przeczytać.
Czytając Twoje wrażenia z lektury "Amerykańskiej sielanki" głęboko się zadumałam - najpierw nad skorodowanym mitem edenu nowego, pozornie lepszego świata, z czasem kruszejącego, by ostatecznie się rozpaść. Później zaś moją uwagę przykuła konstrukcja bohaterów i samej powieści. Podoba mi się perspektywa lektury szkatułkowej opowieści, ponieważ wydaje mi się, że dzięki tej nieoczywistości czytelnik ma okazję skonfronotwać swoje spostrzeżenia z konkluzjami postaci, jednocześnie tylko ocierajac się o obiektywność. Ta bowiem, jak słusznie wskazałaś, jest chyba nieosiągalna.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie ciasna pętla losów Merry, tak szybko zagasłych, zaintrygował jej ojciec i jego otępienie dobrobytem, osłabiające czujność i po prostu wygodne. Chętnie odwiedzę "Amerykańską sielankę", właśnie po to, by zetrzeć z niej farbę pozoru ;)
Zdecydowanie warto, to mocna lektura, w której uderza właśnie bezradność bohaterów, otępienie i odrzucenie teraźniejszości w zamian za życie w nostalgii za dawnym światem. Trudna i nieoczywista w odbiorze powieść, autor nie podsuwa gotowych odpowiedzi i oczywistych ocen. Sięgnij po nią, zachęcam :)
Usuń