sobota, 17 września 2016

ROK 1984 - GEORGE ORWELL



Wyobraź sobie świat, w którym każdy twój ruch jest kontrolowany. Wszystko co robisz może stać się przyczyną aresztowania. Nikomu nie można ufać, bo przypuszczalnie każdy jest donosicielem. Wyobraź sobie świat, w którym wszystkie związki międzyludzkie ograniczone są do minimum, miłość nie istnieje, a małżeństwo to tylko organ służący przedłużeniu gatunku. Sprzeciw nie jest możliwy. Niemożliwe jest poruszenie w rozmowie żadnego niewygodnego tematu. Wyobraź sobie świat, w którym zakazane jest nawet myślenie.



Winston Smith jest urzędnikiem Ministerstwa Prawdy, jednego z czterech składników aparatu rządowego Oceanii. W państwie tym, powstałym w wyniku rewolucji, władzę sprawuje Partia, jedyna słuszna i nieomylna. Jej przywódcą jest Wielki Brat, utrwalony na niezliczonych plakatach, pomnikach i filmach propagandowych. Rządzący utrzymują kontrolę nad każdym obywatelem, głównie nad członkami Partii Wewnętrznej i Zewnętrznej, których obserwują przy pomocy umieszczonych w mieszkaniach teleekranów, mniej zaś nad proletariatem. Co ważniejsze, Partia sprawuje też nadzór nad informacją i czuwa, aby każde zdanie zostało odpowiednio zweryfikowane. Przeszłość nieustannie jest regulowana, zmieniane są artykuły opublikowane w dawnych gazetach, dane statystyczne i treści książek. Przy tworzeniu właśnie takich „sprostowań” pracuje Smith, nie jest jednak on typowym przedstawicielem klasy wyższej. W przeciwieństwie do większości społeczeństwa, nie wierzy we wszystkie kłamstwa i propagandowe zabiegi Partii. Pewnego dnia dopuszcza się zdrady - w zakupionym w sklepie z antykami zeszycie zaczyna prowadzić dziennik, w którym wyraża wszystkie swoje wątpliwości i nadzieje dotyczące obalenia systemu. Świadomy niemożności uniknięcia kary, decyduje się na inne, ryzykowne kontakty, rozmowy i zachowania. 

Orwell przedstawia w swojej książce wszystkie zagrożenia systemów totalitarnych, które poprzez ograniczenie wolności politycznej, gospodarczej i kulturowej prowadzą do ogłupienia i przytępienia społeczeństwa. Pokazuje wyraźnie, że władza komunistyczna nie ma na celu zrównania praw, przywilejów i dobrobytu, ale panowanie samo w sobie. Przerażająca jest wizja świata, w którym prawda nie ma żadnego znaczenia, bo nie jest oficjalnie uznawana przez partię. Każde doświadczenie, wspomnienie i w zasadzie cała przeszłość są względne, bez przeszkód mogą zostać odrzucone, zaprzeczone i zmienione. Oficjalne komunikaty i wiadomości wyznaczają to w co wierzyć mają obywatele. W sklepie nie ma ani jednej pary butów? Nieważne, społeczeństwo świętuje na wiadomość wykonania z nawiązką planu produkcji obuwia. Kraj przez lata prowadził wojnę ze Wschódazją? Nieprawda, dziś jest w konflikcie z Eurazją. Nie tylko dziś, zawsze to z nią walczył. Wiadomości z frontu wojny z Wschódazją to oczywiste pomyłki drukarskie. Tysiące wieloletnich pomyłek, które w krótkim czasie trzeba naprawić. Świat wykreowany przez Orwella to rzeczywistość sprzeczności i kłamstw, z którymi trzeba się pogodzić i zmusić do „dwójmyślenia”, zrozumienia, że prawda nie jest wcale jednoznaczna. To przerażająca wizja społeczeństwa, które pozbawione normalnych stosunków międzyludzkich karmione jest pogardą dla wroga, owocującą manifestacjami podczas Tygodnia Nienawiści. W tym świecie, w którym zaprzeczyć można wydrukowanej dzień wcześniej treści prognozy pogody, równie łatwo zanegować jest czyjeś istnienie. Wystarczy jeden fałszywy krok, by Policja Myśli doprowadziła do aresztowania dowolnego obywatela i zlikwidowania wszystkich wzmianek na temat jego życia. Człowiek zostaje ewaporowany, przestaje istnieć, a w zasadzie nie przestaje, bo przecież nigdy nie istniał.
„Partia utrzymuje, jakoby nigdy nie było przymierza między Oceanią i Eurazją. On, Winston Smith, wie, że Oceanię zaledwie cztery lata temu łączył z Eurazją sojusz. Ale skąd czerpie tę wiedzę? Istnieje wyłącznie w jego świadomości, która i tak wkrótce zostanie unicestwiona. A jeśli wszyscy poza nim akceptują kłamstwo narzucone przez Partię – i powtarzają je również wszystkie dokumenty – wówczas wchodzi ono do historii i staje się prawdą. >>Kto rządzi przeszłością – głosił jeden ze sloganów Partii – w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość<<. Zarazem jednak przeszłość, choć z natury podatna na zmiany, nigdy zmieniana nie była. Co stanowiło prawdę teraz, stanowiło prawdę od zawsze i wiecznie. Zasada była dziecinnie prosta. Wymagała jedynie ciągłych zwycięstw nad własną pamięcią. Nazywano to >>regulacją faktów<<, a w nowomowie >>dwójmyśleniem<<.”
Spośród wszystkich aspektów antyutopii Orwella, chciałabym zatrzymać się i rozważyć jeden, najważniejszy moim zdaniem. Jest to aspekt ludzki. Społeczeństwo Oceanii, partyjniacy, to ludzkie, którym broni się normalnych związków międzyludzkich. W ich świecie nie ma miejsca na przyjaźń, pasje, radość wynikającą ze spotkań towarzyskich, nie ma przyzwolenia na romanse i miłość. Jest tylko jeden wyjątek od tej zasady, uczucia można kierować tylko w jednym kierunku. W stronę Wielkiego Brata. Nie istnieją relacje rodzinne, nie ma lojalności i sentymentów. Mąż donosi na żonę, dzieci na rodziców, a każdy przejaw umiejętności szpiegowskich potomstwa jest powodem do dumy. Ciągła czujność i donoszenie na rzecz partii to postawy dobrowolne, które w społeczeństwie wywołują aprobatę. Publiczne wieszanie zdrajców gromadzi tłumy gapiów, traktujących egzekucję jak piknik rodzinny. Nie istnieje współczucie i litość, wręcz przeciwnie, słabość wywołuje śmiech. Wizja społeczeństwa bez uczuć, bez moralności, wyższych wartości jest przerażająca. Zabranie ludziom miłości, prowadzi do upadku, bo jeśli jedynym celem człowieka jest służenie Partii to sens istnienia przestaje istnieć. Po co życie, jeśli nie możemy dzielić go z nikim innym, jeśli jest zupełnie odczłowieczone?
4 kwietnia 1984. Wczoraj wieczorem byłem w kinie. Same kroniki wojenne. Jedna znakomita, pokazywała bombardowanie statku z uchodźcami gdzieś na Morzu Śródziemnym. Widownię ubawiły najbardziej ujęcia olbrzymiego tłuściocha uciekającego wpław przed helikopterem, najpierw pokazywano go, jak pluszcze się w wodzie niczym morświn, potem przez celowniki helikoptera, a potem podziurawionego jak sito, woda wokół niego zaczerwieniła się i nagle zaczął iść na dno, jakby przez te dziury woda wlewała się do środka. widownia wyła ze śmiechu, kiedy tonął.”
Smith w jednym ze swoich wpisów stwierdza, że „jeśli jest jakakolwiek nadzieja, spoczywa w prolach”. Proletariat to grupa społeczna, która w Oceanii ma większą swobodę. Nie są nieustannie obserwowani przez teleekrany, zakładają rodziny, przekazują życie, przypuszczalnie mogą nawet darzyć się uczuciem. Jedynie ich zjednoczenie i rewolucja mogłyby doprowadzić do obalenia władzy Partii. Niejasny jest jednak światopogląd proletariatu, bowiem w książce nie poznajemy bezpośrednio żadnego z przedstawicieli tej klasy społecznej. Nie wiemy co mogłoby doprowadzić do ich nagłego sprzeciwu wobec systemu.  

Książka robi niesamowite wrażenie i pozostaje w pamięci. Atmosfera ciągłego strachu i czujności otaczająca bohaterów wpływa również na czytelnika. Nie można zaufać żadnemu z bohaterów, nie można wierzyć w ich szczerość i dobre chęci. System przedstawiony przez Orwella przeraża, a trwogę potęguje świadomość, że podobnie rządzone miejsca istnieją w świecie rzeczywistym. Przeraża fakt, że nawet my, Polacy, nienauczeni niczego przez naszą trudną historię próbujemy tworzyć system, w którym każdego człowieka można zniszczyć, a historię zakłamać.

„Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta.”

Są książki, które po przewróceniu ostatniej strony nadal pozostają z czytelnikiem. „Rok 1984” to dla mnie jedna z nich. Czytałam ją dwa razy i wiem, że jeszcze wielokrotnie do niej wrócę bo to naprawdę literatura na najwyższym poziomie. Dosadnie przedstawia ona całe zło, które niosą za sobą systemy totalitarne i zniewolenie człowieka. Pozostawiła mnie z wieloma przemyśleniami i  z pytaniem, na które wciąż nie potrafię odpowiedzieć – czy miłość Winstona do Julii była realna? Może ich związek był tylko sprzeciwem wobec władzy, może relacją wyłącznie seksualną, a może, zwyczajnie, tęsknotą za bliskością drugiego człowieka?


„Rok 1984” to lektura fenomenalna, ale porażająca i posępna. Jest jedną z najwybitniejszych, moim zdaniem powieści, a również książką bardzo cenioną przez mojego Ukochanego, który, co warto dodać, czyta na co dzień głównie literaturę non-fiction. Gorąco polecam. „Rok 1984” to powieść, którą każdy powinien przeczytać ku przestrodze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz