Kluczem do doskonałej powieści często
jest nadzwyczajny talent autora. Niezwykła zdolność tworzenia nastroju,
kreowania ludzi i miejsc, opisywania emocji i przeżyć. Ale czy zawsze jest to
konieczne? Może pisanie to zawód jak każdy inny, którego można się nauczyć,
wyszkolić i stopniowo podnosić swoje kwalifikacje? W wywiadzie opublikowanym na
łamach tygodnika „Newsweek” Bonda skłania się ku właśnie tej opinii. Mówi: „Nie
nazywam siebie artystką, bo ja nie tworzę. Jestem rzemieślnikiem.” Jedno
powiedzieć można na pewno – świetnie zna się na swoim fachu.
W „Okularniku” będącym drugą
odsłoną tetralogii z Saszą Załuską w roli głównej, profilerka wyrusza na
poszukiwania wcześniej uważanego za zmarłego ojca swojej córki. Hajnówka, do
której trafia, z pozoru wyglądająca na tradycyjne, spokojne miasteczko w
pobliżu białowieskich lasów, okazuje się być centrum porachunków na tle
narodowościowym. Mieszkańcy dzielą się na Polaków i Białorusinów, Katolików i
Prawosławnych. W złagodzeniu konfliktów nie pomaga wzrost ilości ruchów
nacjonalistycznych, żyjących wciąż legendami o nieustraszonych i bohaterskich „żołnierzach
wyklętych”. Pewnego dnia uprowadzona zostaje świeżo poślubiona małżonka
miejscowego biznesmena, w którego tartaku zatrudnienie znalazła znacząca część
mieszkańców. Przez wielu uważany za dobrodzieja przedsiębiorca, nie jest jednak
postacią jednoznacznie nieskazitelną. Jego nazwisko powiązane jest ze
zniknięciem aż trzech związanych z nim w przeszłości kobiet. Sasza zostaje
wplątana w śledztwo w sprawie zaginięć.
Oddanie głównej roli w książce kobiecie i umieszczenie jej w środowisku policyjnym było krokiem odważnym. Sasza jest jednak bohaterką, która odnajduje się w różnorakich sytuacjach. To osoba, która świetnie radzi sobie w swoim zawodzie i ma tego świadomość. Nie daje się zbywać, dąży do celu i nie wycofuje się z rozpoczętych przez siebie akcji. Myślę, że autorka obdarzyła bohaterkę częściowo swoimi cechami, stworzyła ją w oparciu o własne doświadczenia. Jednak co najważniejsze, jest to postać, z którą można się identyfikować, bo nie jest ideałem, ma wady, myli się i często zachowuje bezmyślnie. I mimo tego, że jest główną bohaterką, również jej, tak samo jak innym, udaje się zachować swoje tajemnice.
Bonda zauroczyła mnie już przy
okazji świetnego „Pochłaniacza”, po jego przeczytaniu od razu wiedziałam, że
wrócę do jej twórczości. Minęło trochę czasu, przeczytałam „Okularnika” i
uważam, że jest to książka jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki. Autorka po
raz kolejny tworzy rozbudowaną intrygę, w którą zamieszanych jest wiele osób. Nie
sposób przewidzieć w jakim kierunku potoczy się akcja, kto jest winny, a kto
nie. Nie można zaufać żadnemu z bohaterów, bo wszyscy coś ukrywają. Na myśl
nasuwa się tytuł innej powieści Bondy – „Tylko martwi nie kłamią”. Te słowa
mają w „Okularniku” szczególny wydźwięk, bo naprawdę chyba żadna z postaci nie
jest całkowicie szczera i uczciwa. A bohaterów jest tu bardzo, bardzo wiele.
Czytanie wielowątkowych powieści,
przedstawiających wydarzenia z perspektywy wielu postaci może powodować pewne
trudności. Wiem o tym, bo sama je mam. Podczas czytania „Okularnika”
niejednokrotnie musiałam sięgnąć wstecz, cofnąć się o kilkadziesiąt stron i
przypomnieć sobie kim był człowiek o takim a takim nazwisku. Czyim może być
potomkiem, w jaki sposób powiązany jest z innymi. Autorka zręcznie operuje
nazwiskami, żadna postać nie jest przypadkowa, każda ma jakiś związek ze
sprawą, lub z innymi bohaterami. Ujawnia się tutaj szczegółowe planowanie całej
powieści, nie ma tu przypadkowych postaci wypełniających akcję, każdy jest
umieszczony precyzyjnie w odpowiednim miejscu i mimo, że z początku ktoś wydaje
się nam postacią zupełnie poboczną ma swój udział w późniejszych wydarzeniach.
„W was jeszcze może wierzyć. Bo wy, chłopcy, możecie wszystko zmienić. Jesteście nowymi Kolumbami, dla których narodowa godność wielkość własnego narodu, szacunek dla poświęcenia i bohaterstwa poprzednich pokoleń, honor i duma przemawiają z coraz większym urokiem i kształtują wyobraźnie. Służba wojskowa wam w tym dopomoże. Ja już nie wierzę w militarystyczne harcerstwo, choć na początek nie zaszkodzi. Paramilitarne jednostki, takie jak nasza, niech będą waszym domem, bo wkrótce to nam przyjdzie bronić tego terytorium przed napastnikiem. Nie dajcie sobie wmówić kiedykolwiek, że jesteście faszystami. Polska dla Polaków to piękne motto. Polak to wojownik. Każdy, kto walczy, zwycięża. Bo wojownika można pokonać, ale to on decyduje, czy się poddał.- Panie dowódco, to znaczy że będzie wojna? – zapytał drżącym głosem Tadek.- Nigdy się nie skończyła, synek.”
Historia ma kluczowe znaczenie w
powieści. To wydarzenia z przeszłości są przyczyną późniejszych tragedii,
zbrodni i konfliktów. Autorka porusza temat pogromu wsi prawosławnych
dokonanego przez oddziały żołnierzy wyklętych. Opisuje zjawisko powstawania ruchów
patriotycznych i bardzo aktualne w ostatnim czasie przypadki ataków i bójek na
tle narodowościowym. W książce wyraźnie odczuć można świetne przygotowanie
autorki. Potwierdza się to, co sama Bonda mówi o sobie. Jest pisarzem –
rzemieślnikiem, wytrwale zbiera materiały do swoich powieści, czyta akta,
gromadzi informacje i podróżuje do miejsc, które opisuje. Akcję „Okularnika”
umieściła w swojej rodzinne Hajnówce, lecz jej opis pozbawiony jest wspomnień i
idealizacji. Przedstawienie miasteczka jest rzetelne i dopracowane.
Niech nikogo nie przestraszy
objętość książki, czyta się ją jednym tchem. Autorka sprytnie przeplata wątki,
często zatrzymuje akcję w najbardziej emocjonującym momencie i przez
kilkadziesiąt stron opisuje historię zupełnie innych bohaterów, w innym miejscu
i innym czasie. Co w takiej sytuacji może zrobić czytelnik? Nie ma wyjścia,
musi kontynuować czytanie by dowiedzieć się jaki los wyznaczony został
bohaterom. Muszę jednak zawieść wszystkich oczekujących jednoznacznego
zakończenia – nie znajdziecie go tutaj. Książka nie rozwiązuje wszystkich
tajemnic, wręcz przeciwnie – wzmaga apetyt i zmusza do sięgnięcia po kolejną
część. Miałam szczęście, że zdecydowałam się na przeczytanie „Okularnika”
właśnie teraz, kilka dni przed premierą kontynuacji. Nie wiem czy udałoby mi
się dłużej trwać w niepewności.
Polecam książkę każdemu, to
świetnie skrojony kryminał, którego nie da się wyprzeć z pamięci. Znajdziemy tu
problemy społeczne, zaszłości historyczne, osobiste problemy i zawiedzione
miłości. Zachęcam do przeczytania obu części serii. Jest ona dowodem na świetny
warsztat pisarski Bondy.
A premiera „Lampionów” już 28 września!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz