niedziela, 28 sierpnia 2016

THE BEATLES - HUNTER DAVIES



The Beatles to zespół, którego muzyki chętnie słucham, tak jak, mimo upływu lat, miliony innych ludzi na świecie. To grupa-legenda, która stworzyła podwaliny nowych muzycznych kierunków i stała się wzorem dla kolejnych wykonawców. Beatlesi zrobili na świecie tak wielką karierę, że nie sposób nie zastanawiać się jak udało im się tego dokonać. Skąd bierze się ich fenomen? W zrozumieniu tego pomóc może cała masa wydanych publikacji, jedną z których jest „The Beatles” autorstwa Huntera Daviesa.

 
Książka przedstawiana jest jako „jedyna autoryzowana biografia”, bo powstała we współpracy z członkami zespołu. Autor spędził z muzykami kilkanaście miesięcy w latach 1967-1968 i przyglądał się ich pracy oraz życiu prywatnemu. Spisał nie tylko ich osobiste relacje, ale też wypowiedzi osób związanych z grupą na temat historii powstania zespołu i jego rozwoju. Po latach pierwotne dzieło uzupełnione zostało o opis późniejszych wydarzeń i życia muzyków w czasach gdy nie byli już Beatlesami. 

Przyznaję, że książka nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Cała historia zespołu opowiadana jest chaotycznie, wypowiedzi różnych osób mieszają się i często trudno było mi rozróżnić czyje słowa są aktualnie przytaczane. W lekturze nie pomaga nużący styl i przypadkowość. Wiele wydarzeń opisywanych jest pobieżnie, niektóre zostają tylko jednym zdaniem wspomniane. Sposób przedstawienia procesu tworzenia muzyki - nie byle jakiej, bo przecież dającej początek nowym muzycznym nurtom – nie usatysfakcjonował mnie. Szczególnie zawiodłam się na wręcz zdawkowych informacjach na temat powstawania chyba najważniejszej w karierze zespołu płyty „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”, co bardzo mnie dziwi, skoro Davies towarzyszył zespołowi właśnie w okresie jej tworzenia. Szkoda, że tego nie wykorzystał.
„Pisanie biografii osób żyjących jest o tyle skomplikowane, że nic nie jest zakończone. Dążenie do ustalania faktów i opinii jest niebezpieczne, bo te nadal się zmieniają. Zanim to przeczytacie, Beatlesi nie uwierzą pewnie w połowę tego, co opowiedzieli mi w poprzednich rozdziałach. Do tego czasu być może poznajdują sobie nowe domy. Z drugiej jednak strony, pisząc o ludziach żyjących, ma się dostęp do informacji z pierwszej ręki, o ile sami zainteresowaniu zechcą ci poświęcić nieco czasu. W tym przypadku zechcieli, chociaż wspominanie Beatlemanii nudziło ich niemiłosiernie.”
Paradoksalnie, książce, w której tak wiele krytyki nieustannego zbijania pieniędzy na odgrzewanych pamiątkach Beatlesów, kolejne wydania wyszły na dobre. Dodane po latach posłowie (1985), przedmowa (2009) i aneks „Memento Mori” (2009) to najciekawsze fragmenty całego dzieła. To w nich można przeczytać prawdziwe opinie autora i informacje, które z oczywistych powodów nie mogły zostać umieszczone w pierwotnej wersji. Autor przyznaje się do umieszczenia w książce pewnego rodzaju wygładzonych opisów rzeczywistości, spowodowanych sprzeciwem osób zaangażowanych na ujawnienie całej prawdy. Przyznaję, że właśnie takie „smaczki” zainteresowały mnie w tej publikacji najbardziej.

Pierwotna wersja opowieści urywa się w 1968 roku, kiedy to zespół osiągnął szczyt swoich możliwości muzycznych, ale wciąż miał przed sobą wiele wyzwań i przedsięwzięć. Nikt nie spodziewał się jak bliski jest koniec. Autor przyznaje w posłowiu, że przeoczył wszystkie pojawiające się objawy rozłamu. Wspomina, jak bardzo zaskakujący był dla niego koniec Beatlesów, pełen konfliktów, oskarżeń i walki o pieniądze.

Nie potrafię powstrzymać się od porównywania „The Beatles” do przeczytanej przeze mnie wcześniej innej publikacji na temat zespołu. Mowa o książce „Szał! Prawdziwa historia Beatlesów” autorstwa Philipa Normana, o której tak krytycznie wypowiada się Hunter Davies na stronach swojego dzieła. Muszę przyznać, że „Szał!...” czytało mi się lepiej, więcej w niej anegdot, ciekawostek, ale i różnego rodzaju teorii spiskowych, co akurat wielu osobom może nie odpowiadać. Mnie jednak pasowało, bo przez to książka stawała się ciekawsza.

Jak wspomniałam wcześniej książka „The Beatles” oparta jest na wywiadach i rozmowach z członkami zespołu. Czy jest dzięki temu bardziej wiarygodna? Mam co do tego poważne wątpliwości. Historia zespołu The Beatles i życia Wielkiej Czwórki pełna jest dziwnych zdarzeń, niewyjaśnionych decyzji i kompromitujących zachowań. Z pewnością częstszym źródłem wiedzy o kontrowersyjnych wydarzeniach są świadkowie nie uczestniczący w nich bezpośrednio. W książce Normana, opartej właśnie na rozmowach z przewijającymi się przez życie Beatlesów osobami spoza zespołu, jest takich opowieści dużo – z pewnością w prawdziwość wielu z nich nie należy wierzyć. W publikacji Daviesa większość wydarzeń przedstawiana jest z perspektywy głównych bohaterów i tu również jestem pewna, że wiele faktów zostało przez nich przemilczanych, bo w końcu kto chętnie przyznałby się do własnych błędów i kompromitacji? Przyznaję, że nie potrafię rozstrzygnąć, która relacja jest mniej przekłamana. Jeżeli sami jesteście tego ciekawi, proponuję, abyście przeczytali obie książki i zdecydowali, w które opowieści uwierzyć, a nad którymi z politowaniem się uśmiechnąć.  

Książkę polecam głównie osobom, które o Beatlesach coś już wiedzą. Dzięki temu łatwiej odnajdą się w opowieści snutej przez autora. Publikacja z pewnością nie jest całościowym obrazem istnienia zespołu i myślę, że nie jest to czytadło dla osób spoza kręgu zainteresowanych Czwórką z Liverpoolu. A na koniec, fragment wypowiedzi samego autora. To chyba najlepsze podsumowanie książki.
„Cała książka jest raczej >>wyboista<<. Gdybym miał ją pisać od nowa, starałbym się popracować nad stylem, wygładzić i spojrzeć na wszystko w szerszym kontekście. Ale czy na pewno? Może jej wartość polega właśnie na tym, że jest świadectwem swojego czasu – niezmienioną relacją z tego niesamowitego okresu, naocznym świadkiem narodzin fenomenu, jego rozwoju i upadku, choć tego nie mogliśmy wówczas wiedzieć. Może to i lepiej. Po czasie jesteśmy wszyscy bardzo mądrzy, aż za mądrzy. Oto prosta opowieść o Beatlesach, tak jak to wszystko było w roku 1968. Mam nadzieję, że widowisko Wam się spodoba.”
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz