niedziela, 23 kwietnia 2017

CAŁE ŻYCIE - ROBERT SEETHALER



23 kwietnia przypada Światowy Dzień Książki i tak szczęśliwie się złożyło, że właśnie w tym szczególnym dniu mogę podzielić się tekstem na temat książki absolutnie wyjątkowej, pięknej i niezwykłej. Zapraszam na „Całe życie” Roberta Seethalera.



Wielką trudnością jest dla mnie opisanie tej powieści, tak by nie zdradzić z jej treści zbyt wiele. Andreas Egger, wychowany w rodzinie wuja wiedzie dorosłe już życie w małym, górskim miasteczku. Natura dała mu siłę, dzięki której może podejmować różnorodne prace zarobkowe. Jego żywot jest spokojny, wypełniony pracą, uprawą ogródka i wzmacnianiem skromnego domostwa. Pewnego dnia poznaje kobietę, która szybko zajmuje priorytetowe miejsce w jego sercu. Z czasem przekonuje się, że w życiu człowieka niczego nie można być pewnym.

O nazwisku Seethalera pierwszy raz usłyszałam zaledwie kilkanaście dni temu. Mogłabym powiedzieć, że jego książka wpadła mi w ręce przypadkiem, nie wierzę jednak w przypadki. „Całe życie” jest powieścią tak wspaniałą, że nie mogła trafić do mnie zwykłym zrządzeniem losu. To bardzo prosta opowieść, jednak w tej prostocie odnaleźć można szczególną głębię. Seethaler opisał proste życie człowieka, który do końca pozostał pokorny. Przyjął wszystko co przyniósł mu los, zaakceptował bez próby sprzeciwu każdą sytuację, w której się znalazł. Życie dało mu szczęścia i katastrofy, on ze wszystkim się pogodził. W pokoju przeżył największą tragedię, samotnie i w pokorze odbył swoją żałobę. Obserwował zmieniający się świat i uczestniczył w zmianach, nie zatracił jednak siebie. Do końca pozostał tym samym człowiekiem. „Nigdy nie zwątpił w Boga i nie bał się śmierci”.

 „Całe życie” to piękna opowieść o pięknym człowieku. W 2016 roku nominowana została do Międzynarodowej Nagrody Bookera, nie wiem, dlaczego nie udało jej się wygrać. Niedawno pisałam o jednym z laureatów tej nagrody, Marlonie Jamesie i jego „Krótkiej historii siedmiu zabójstw”, była to jednak zupełnie inna opowieść, monumentalna, agresywna, mówiąca o brutalnym świecie. W opozycji do tego Seethaler pisze o świecie spokojnym, łagodnym człowieku i prostym życiu. Przedstawia wydarzenia w minimalistyczny sposób a ten minimalizm wyraża więcej niż mogłyby przedstawić miliony słów.
„Jednakże jego zdaniem całkiem nieźle sobie poradził i dlatego też miał wszelkie powody do zadowolenia. Za pieniądze zarobione w swoim czasie jako przewodnik mógł jeszcze żyć spokojnie przez jakiś czas, miał dach nad głową, spał we własnym łóżku, a gdy sadowił się na małym stołeczku przed progiem, mógł tak długo napawać się widokiem, póki powieki mu nie opadły, a broda nie osunęła się na pierś. Jak wszyscy ludzie także i on nosił w sobie przez całe życie wizje i marzenia. Niektóre z nich sam zrealizował, niektóre zostały mu dane. Wiele pozostało nieosiągalnych lub też, gdy po nie sięgnął, wydarto mu je z rąk. Ale nadal był tutaj. A kiedy po pierwszych roztopach wychodził porankiem na mokrą od rosy łąkę przed chatą i kładł się na jednym z rozsianych tam płaskich głazów, czując pod plecami zimny kamień, a na twarzy pierwsze ciepłe promienie słońca, wtedy miał uczucie, że wiele rzeczy wcale nie poszło tak źle.”
Nie spodziewałam się, że tak niepozorna książka wywrze na mnie tak ogromne wrażenie. Powinien przeczytać ją każdy, ogromnie do tego zachęcam. To niezwykle wzruszająca opowieść i wiem, że na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Na osobistej liście najpiękniejszych powieści plasuję ją na zaszczytnym drugim miejscu, zaraz za „Anią z Zielonego Wzgórza.” Za nimi długo, długo nie pojawia się żaden tytuł.  

 

2 komentarze:

  1. Agatko, jestem pod wrażeniem Twojej rekomendacji - oszołomiona jej zwieńczeniem pozwolę sobie najpierw wyrazić swoje zaskoczenie i ogromną ciekawość. Książka zajmująca na osobistej liście miejsce tak zaszczytne z pewnością zasługuje na to, by się w niej rozsmakować, dlatego z miejsca postanowiłam rozpocząć poszukiwania :)

    Sama bardzo sobie cenię właśnie niespieszne, łagodne opowieści, ukazujące życia niemal dotykalne w swej prawdopodobności i sugestywności opisu. Zmagnetyzowała mnie zarazem postać głównego bohatera - człowieka wiernego samemu sobie i trwajacego w swej niezachwianej wierze :)

    Serdecznie dziękuję za wskazanie tak świetnej i ubogacajacej lektury <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto przeczytać, owocnych poszukiwań! Myślę, że książka oczaruje Cię tak samo jak mnie :)

      Usuń