sobota, 5 listopada 2016

ŚWIATŁO KTÓREGO NIE WIDAĆ - ANTHONY DOERR



Motyw II Wojny Światowej jest jednym z częściej wykorzystywanym przez pisarzy i trzeba naprawdę mieć wiedzę, pomysł, odwagę i zdolności, żeby nie stworzyć z niego płytkiej opowieści o papierowych bohaterach i krzywdzie nieporównywalnej do rzeczywistych zdarzeń. Anthony Doerr miał i pomysł, i zdolności by wprowadzić go w życie. I tak powstała wojenna, ale nie-wojenna opowieść o dwojgu ludzi dorastających po przeciwnych stronach konfliktu.



Główną bohaterką książki jest nastoletnia, niewidoma Marie-Laure. Gdy Paryż zostaje zajęty przez nazistów, dziewczyna wraz z ojcem, pracownikiem Muzeum Historii Naturalnej ucieka z miasta i trafia do położonego nad oceanem Saint-Malo. W domu stryjecznego dziadka spędzi kolejne lata wojny. Nieco starszy od niej Werner wychowuje się w górniczym niemieckim miasteczku. Jest chłopcem nieprzeciętnym, ciekawym świata techniki i uzdolnionym w tej dziedzinie. Kiedy udaje mu się naprawić radio niemieckiego porucznika, przyjmuje propozycję wyjazdu do elitarnej szkoły. Pragnie zdobywać świat, odkrywać tajemnice, konstruować nowe urządzenia. Jednak cel jego podróży okazuje się być szkołą dla przyszłych żołnierzy, przygotowującą go do zostania kulą armatnią, bardziej niż rozwijającą jego zdolności. Gdy wojna zbiera swoje żniwo ścieżki Marie-Laure i Wernera przecinają się w niespodziewany sposób. 
„Wszyscy pojawiamy się na świecie jako pojedyncza komórka, mniejsza od drobinki kurzu. Znacznie mniejsza. Podział. Mnożenie. Dodawanie i odejmowanie. Materia przechodzi z rąk do rąk, atomy pojawiają się i znikają, wirują molekuły, łączą się białka, mitochondria wysyłają polecenia oksydatywne, powstajemy jako mrowie połączeń elektrycznych. Płuca, mózg, serce. Po czterdziestu tygodniach sześć bilionów komórek przeciska się przez drogi rodne matki. Krzyczymy. Później atakuje nas świat.”
Książka Doerra jest opowieścią inną niż wszystkie. Motyw wojenny jest w niej bardziej tłem, niż rzeczywistym wątkiem. Fabuła nie skupia się na walkach, obozach, komorach gazowych, więzieniach i holokauście. To powieść przedstawiająca destrukcyjną siłę wojny, która niszczy wszystko na swojej drodze – życie, marzenia, nadzieje i możliwości. To historia ludzi, którzy mogliby dokonać rzeczy wielkich i zmienić świat, gdyby wcześniej nie został zniszczony przez wojenny koszmar.  

Wybór Saint-Malo na miejsce wydarzeń nie jest przypadkowe, miasto to zostało w rzeczywistości zniszczone podczas II Wojny Światowej. Pomimo tego, „Światło którego nie widać” nie jest zdecydowanie prozą historyczną. Inspiracja historią stanowi tylko punkt wyjścia do opowieści o ludzkich losach i podeptanych marzeniach. W książce pojawia się także element fantastyczny, w postaci brylantu, uważanego za magiczny, dający właścicielowi wieczne życie, jednocześnie krzywdząc wszystkie kochane przez niego osoby. Ten magiczny motyw może być dla niektórych czytelników irytujący i niepotrzebny, jednak, co mi bardzo się podoba, nie wiadomo tak naprawdę czy moc kamienia jest prawdziwa, czy tylko wyobrażona. Pozostaje to tajemnicą.
„ – Myślisz, że kapitan Nemo przeżył Malstrom? (…)
- Nie – odpowiada – A zresztą nie wiem. Chyba właśnie o to chodzi, prawda? Żebyśmy się nad tym zastanawiali.”
Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie zakończenie powieści. Nie jest to, jak wiele książek o nastolatkach, historia łatwych rozwiązań i prostych ścieżek. Końcówka jest bardzo emocjonalna, co nieoczekiwane, bo wcześniej nic na to nie wskazuje, książka nie jest ckliwa i nie próbuje wywoływać wzruszeń. Składa się z krótkich rozdziałów i niewielkiej ilości dialogów. Otrzymujemy szczegółowy opis rzeczywistości i tylko czasami bohaterowie pozwalają sobie na tęsknotę i marzenia. Muszę pochwalić autora za to, że nie pozostawił otwartego zakończenia. Akcja nie urywa się nagle, w książce poznajemy dalsze losy przedstawionych wcześniej bohaterów. Dla mnie to duży plus.

„Światło którego nie widać” w 2015 roku nagrodzone zostało nagrodą Pulitzera. Czy słusznie, ciężko mi stwierdzić, bo większość pozostałych laureatów nie jest mi znana. Z pewnością jest to książka dobra, warta przeczytania. Może zaskoczyć, tak jak pozytywnie zadziwiła mnie, bo spodziewałam się kolejnej podobnej do innych historii. Autor sprawnie porusza się pomiędzy różnymi okresami życia bohaterów i pomiędzy miejscami. Ciężko oderwać się od jego narracji. Trzeba jednak pamiętać, to o czym wspomniałam już wcześniej – nie jest to książka historyczna. Nie opisuje tragedii holokaustu, przelanej krwi, walki toczonej przez jedną stronę o wolność, przez drugą o dominację. Każdego kto sięgnąłby po nią z nadzieją na historię wojenną, z pewnością spotka zawód. To czysta literacka fikcja, opowieść, dla której wojna jest tylko tłem. 

 Miliony czytelników z całego świata nie mylą się w tym przypadku. To książka godna polecenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz