To nie będzie długa recenzja.
Po tragicznej w skutkach akcji w
Hajnówce, Sasza Załuska wraca do pracy w policji. Tym razem przybywa do Łodzi, w
której grasuje szalony podpalacz. Samotna w nieznanym mieście, Sasza ma za
zadanie stworzyć profil przestępcy zanim dokona on kolejnej zbrodni.
Niedawno zachwycałam się
poprzednią częścią serii – „Okularnikiem”, który był powieścią genialną,
wielowymiarową i sensowną. „Lampiony” niestety nie dosięgają wysoko zawieszonej
poprzeczki. Dużym minusem jest to, że akcja nie startuje tam gdzie zakończyła
być przedstawiana we wcześniejszym tomie. Emocje jego zakończenia zostały ostro
wyhamowane i przez wiele rozdziałów czytelnik nie wie tak naprawdę jaki był
finał wydarzeń. Nowe wątki mnożą się z zawrotną prędkością i oprócz wspólnego
motywu nie sprawiają wrażenia tworzenia żadnej całości. Autorka pisze wprost,
że to książka o mieście, które nie jest tylko tłem wydarzeń. Czytając odniosłam
jednak wrażenie, że przesadziła, tworząc poemat na cześć, jak się okazuje,
niezwykłej, mistycznej wręcz Łodzi.
Ciężko mi ocenić czy to książka
dobra czy nie. Z całej serii jest z pewnością najsłabsza. Pozytywem jest, jak
zawsze, nieprzewidywalność. Każdy może okazać się zbrodniarzem, każde nasze
przekonanie może zostać wykpione. Bohaterowie to ludzie ze słabościami, nikt
nie jest idealny. Niczego nie możemy się po nich spodziewać. Nie udało mi się w
tej książce polubić nikogo. Sasza irytowała mnie niemiłosiernie swoim
mądrzeniem się, wyższością i idiotycznym podejściem do życia. Saszo: chcesz
żeby Twój mężczyzna był na każde zawołanie? Nie wiąż się z rozwodnikiem z
trojką dzieci. A w międzyczasie, zainteresuj się swoją własną córką.
Przegadana i miejscami zwyczajnie
nudna. Nie wiem na ile wynika to z zobowiązań autorki do napisania książki o
akurat takiej objętości. Moje rozczarowanie jest o tyle większe, że naprawdę czekałam
na tą powieść. Szkoda, bo był w niej duży potencjał.
Nie zmieniam opinii o Bondzie, bo
wiem że na wiele ją stać. Czekam na „Czerwonego Pająka” z pełną świadomością,
jak ciężko napisać będzie tą książkę. Paradoksalnie, przez „Lampiony” poprzeczka
zawieszona jest jeszcze wyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz